Szlak Karpacki Rzeszów - Grybów. Część 1:
Pogórza i Góry Sanocko-Turczańskie
Szlak Karpacki Rzeszów - Grybów. Część 2:
Bieszczady
https://youtu.be/AyK8euglRaw (rendering 2021, 1440x1080, jakość 20kb/s, czas 11:07 min.)
Szlak Karpacki Rzeszów - Grybów. Część 3:
Beskid Niski
~ Część 1 ~ Pogórza i Góry Sanocko-Turczańskie
Dzień 1: Rzeszów - 'Niezapominajka' (52 km)
Dzień 2: 'Niezapominajka' - Dybawka (40 km)
Dzień 3: Dybawka - Kalwaria Pacławska (25 km)
Dzień 4: Kalwaria Pacławska - Ustrzyki Dolne (39 km)
Dzień 1: Rzeszów - 'Niezapominajka' (52 km)
Dzień 2: 'Niezapominajka' - Dybawka (40 km)
Dzień 3: Dybawka - Kalwaria Pacławska (25 km)
Dzień 4: Kalwaria Pacławska - Ustrzyki Dolne (39 km)
~ Część 2 ~ Bieszczady
Dzień 5: Ustrzyki Dolne - Widełki (52 km)
Dzień 6: Widełki - Przełęcz pod Czerteżem (34 km)
Dzień 7: Przełęcz pod Czerteżem - Balnica (32 km)
Dzień 5: Ustrzyki Dolne - Widełki (52 km)
Dzień 6: Widełki - Przełęcz pod Czerteżem (34 km)
Dzień 7: Przełęcz pod Czerteżem - Balnica (32 km)
~ Część 3 ~ Beskid Niski
Dzień 8: Balnica - Jasiel (42 km)
Dzień 9: Jasiel - Baranie (35 km)
Dzień 10: Baranie - Przełęcz Regetowska (35 km)
Dzień 11: Przełęcz Regetowska - Grybów (43 km)
Dzień 8: Balnica - Jasiel (42 km)
Dzień 9: Jasiel - Baranie (35 km)
Dzień 10: Baranie - Przełęcz Regetowska (35 km)
Dzień 11: Przełęcz Regetowska - Grybów (43 km)
Cześć, zacząłem robić szlak niebieski, ale robię go odcinkami. Mam zrobiony odcinek graniczny w Bieszczadach, i ostatnio Rzeszów - Dynów w jeden dzień - ale robiąc ten właśnie odcinek stwierdziłem, że to fajne tereny są pod rower (trochę mi szkoda czasu na pogórza na piechotę). Planowałem zrobić Dynów - UD na rowerze, w jeden dzień z Dynowa pod Przemyśl, a potem do UD. Jest to do zrobienia na rowerze? Bo widzę że tam jednak trochę zarośnięte. Pozdr.
OdpowiedzUsuńW jeden dzień pod Przemyśl, gdzieś tam nocleg, a w drugi dzień do UD.
OdpowiedzUsuńCo do odcinka Rzeszów - Dynów to rzeczywiście idąc tam ostatnio w dużym upale miałem pewne wątpliwości, czy aby przy tak dużej (i ciągle powiększającej się) ilości odcinków asfaltowych, nie jest to już szlak bardziej rowerowy. Dalej robi się jednak zdecydowanie bardzie dziko. Trudno mi ocenić, czy te dwa mocno zarośnięte odcinki (rejon Bosaczki za Piątkową i Brańcowa za Jureczkową) są do przejechania, zupełnie nie mogę sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek trafiło mi się przebijać rowerem przez takie chaszcze. Pewnie da się, bo i te odcinki nie są specjalnie długie, choć osobiście za Dynowem miałbym już to poczucie, że jadąc rowerem tracę zbyt dużo smaczków ze szlaku.
OdpowiedzUsuńSuper, dzięki za odpowiedzi. Myślę, że jednak spróbuję. Popatrzyłem na mapę i można będzie to ominąc jakoś szlakami rowerowymi, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale będę się starał szlakiem.
OdpowiedzUsuńNa później i tak mam zaplanowaną zwykłą wędrówkę od Ustrzyk Dolnych do Górnych (i dalej Niebieskim), tak więc rower to tylko tak awaryjnie rzekł bym.
Cześć, jak wygląda kwestia zaopatrzenia na szlaku? Trzeba bardzo pilnować zakupów, czy jednak jest szansa na jakieś sklepy przy 40-50km odcinkach.
OdpowiedzUsuńHej! Do zeszłego roku jedynym odcinkiem bez sklepu dłuższym niż 50 km był ten z Ustrzyk Górnych do Nowego Łupkowa (62 km), choć małą pomoc w zaopatrzeniu dawał Przystanek Balnica (tylko napoje i słodycze). Teraz sprawy trochę się skomplikowały, bo po zmianie przebiegu szlak nie prowadzi już przez Nowy Łupków, a przez Łupków, gdzie sklepu nie ma. Kolejna możliwość zaopatrzenia to zaś dopiero Barwinek za 47 km. Zrobiło się więc 109 km bez sklepu licząc od Ustrzyk Górnych do Barwinka (cały czas pamiętając jednak po drodze o mini-sklepiku w Balnicy).
UsuńDzięki wielkie. 100km nie powinno być tragedią. Jedzenie na 2 dni myślę, że da się ogarnąć. Kwestia przypilnowania sobie godzin. Jeszcze jakieś cenne uwagi dotyczące szlaku? Noclegi planuję na dziko/ewentualnie czasem się gdzieś kimnę w cywilizacji. GSB mam za sobą, więc mniej więcej wiem z czym to się je. Woda chyba wszędzie była, więc też nie powinno być problemu. Jedynie chyba jedzenie wymaga przypilnowania.
UsuńW górach z wodą rzeczywiście nie było problemu, ale na Pogórzach Przemyskim i Dynowskim trochę tak. Trafiłem akurat na pierwsze dni upału po bardzo długim okresie deszczowym, więc woda szybko schodziła, a cieki były nadal mocno mętne (filtra niestety nie zabrałem).
UsuńSuper, że wybierasz się na dziko. Ja miałem w związku z tym mały ból głowy - po drodze było dużo fajnych miejscówek, w których chciałbym zanocować, ale że zdarzało się im leżeć zbyt blisko siebie, to część z żalem musiałem odpuścić ;).
Ok. Zabiorę też filtr do wody ;) Lepiej dmuchać na zimne. Dzięki za wskazówki.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń